Chciałem powiedzieć (...) że na tym świecie jest chyba coś, dla czego warto żyć. Śmierć zastanowił się przez chwilę. KOTY, stwierdził w końcu. KOTY SĄ MIŁE.
Dzień dobry
Uciekają dni jeden po drugim. Nie wiadomo czy dziś poniedziałek, środa czy niedziela, a na blogu mym zarasta kurz...
Mam Wam do pokazania kilka sesji i zacznę od ostatniej jaką zrobiłam zaraz przed #zostańwdomu.
W marcu razem z mężem zrobiliśmy sobie małą wycieczkę do Lublina. Mąż prowadził warsztaty fotograficzne w ramach
Festiwalu: Lubelskie Dni Fotografii, a ja spotkałam się z pewną Kociarą, ale nie o niej dziś będzie mowa.
Plan był taki, że po wszystkim jedziemy do znajomych mojego męża i zostajemy u nich na noc. Gdy zawitaliśmy do nich i moim oczom ukazał się kotek... i do tego jeszcze Sfinks, który nie odstępował nas na krok. Nie byłabym sobą mając aparat w torbie, żeby nie zrobić mu kilku zdjęć... Troszkę oczywiście rozpędziłam się, bo wyszło więcej niż kilka zdjęć.
Tokio, bo tak ma na imię kociak. Dostał imię po jednym z bohaterów serialu Domu z Papieru.
Jest przeuroczy, bardzo towarzyski i do tego bardzo skoczny. Gdy wyciągnęłam wędkę, oh co to się działo!
Jak ciężko było przestać się z nim bawić! Szaleństw nie było końca!
Wszystkie sesje z kociakami zawsze łącze z zabawą i przysmakami. Nigdy kota nie zmuszam do niczego, jeśli czegoś nie chce
to tego nie robimy. To on tu rządzi i wydaje swoje reguły #kotyrządzą. Dodam, że sesje zdjęciowe kotów odbywają się u nich w domu.
Dlaczego?
To jest ich bezpieczne i znane miejsce na codzień. Nowe otoczenie może wywołać niepotrzebny stres u kota, a tego nie chcemy.
Gdy wywołamy stres u kota, może to odbić się na jego zdrowiu i na pewno nie zrobimy przy tym ani jednego zdjęcia.
Sesja zdjęciowa to ma być dobra zabawa, której kot potrzebuje każego dnia.
Wracając do Tokio... to chodzący kaloryfer, jest tak cieplutki i milutki. To jest moje drugie spotkanie ze Sfinskiem.
Na początku nie wiadomo jak zacząć głaskać taką małą główkę. ale później samo przychodzi i ciężko przestać.
Szczególnie, że cały czas prosi się o mizianie.
Nie musiałam długo namawiać Kariny na kilka współnych ujęć z Tokio. Najbardziej podczas całej sesji uwielbiam właśnie te wspólne momenty ze zwierzakiem. To jak pokazujecie jak kochacie swoje zwierzaki. To jest przeurocze!
Miało być krótko, a troszkę rozpisałam się... Zapraszam do oglądania.
Będzie mi miło jak zostawicie po sobie komentarz lub jakiś znak, że byliście i dotarliście do końca
Jeśli Wam marzy się sesja z Twoim zwierzakiem, chętnie ją dla Ciebie wykonam. Wystarczy, że odezwiesz się do mnie poprzez formularz klikając o tu: KONTAKT